Czytelnia...

Pora relaksu czyli kilka słów o rozluźnieniu

Jednym z najczęstszych skojarzeń na hasło „tai chi” jest powolny, zrelaksowany, płynny ruch. Pomińmy na razie, że jest to stereotyp i zobaczmy, jak wygląda sprawa rozluźnienia i relaksu w praktyce Chen taijiquan.

Musimy wziąć pod uwagę dwa elementy: ciało i umysł. Wprawdzie powinny być one traktowane jako jeden system, ale na potrzeby tego artykułu rozłożymy go sobie na czynniki pierwsze. Zobaczmy najpierw, jak to wygląda zazwyczaj.

Taijiquan forms - Chenjiagou

Na co dzień nasz mózg jest zaangażowany w dziesiątki tysięcy operacji, z których zaledwie ułamek dociera do naszej świadomości. Większość odbywa się automatycznie, podświadomie. Świat zewnętrzny dostarcza takich ilości informacji, że mózg musi nieustannie filtrować, co jest ważne, a co można odciąć. Taki stan permanentnego pobudzenia umysłu jest dla większości osób stanem powszednim. I nawet nie zdajemy sobie z tego sprawy. Łatwo to zaobserwować w momencie, kiedy zmniejsza się ilość bodźców zewnętrznych. Gdy usiądziemy na chwile w ciszy i spokoju, to zamiast poczuć ten spokój, rozpoczyna się w umyśle kaskada myśli. Rozpamiętujemy, co się wydarzyło, co trzeba zrobić w przyszłości. Pojawia się w myślach ocena zdarzeń, wymyślanie alternatywnych przebiegów różnych sytuacji. Ten nieustanny natłok powoduje napięcie umysłowe, a to przekłada się na, często nieświadome, napięcie ciała w różnych obszarach. Zaciskanie rąk, napięcia w okolicach karku i głowy, zaciskanie zębów itd. prowadzą do powstawania permanentnych stanów napięcia mięśniowego. Nadkłada się na to siedzący tryb życia, minimalna ilość ruchu – i problem gotowy. Przy czym mechanizm działa w dwie strony – napięcie w obrębie ciała prowadzi do napięcia w umyśle. Mamy system naczyń połączonych.

Dlatego właśnie większość osób rozpoczynających swoją przygodę z taijiquan na samym początku, jako pierwsze podstawowe zadanie, dostaje pracę nad nauką rozluźnienia. Trzeba się nauczyć wchodzić w stan relaksu. Przy czym od razu należy zaznaczyć, że stan relaksu czy też pogłębionego rozluźnienia, który chcemy osiągnąć w taijiquan, i o którym będzie tutaj mowa, nie oznacza całkowitej bezwładności. Wyobraźmy sobie piłkę: napompowana do granic wytrzymałości w końcu pęknie – to stan nadmiernego napięcia. Ale, jak spuścimy z niej całkiem powietrze, to otrzymamy do niczego nieprzydatny sflaczały zewłok – to stan nadmiernego rozluźnienia. Nas interesuje oscylowanie wokół stanu pośredniego: użyteczne napięcie regulowane przez użyteczne rozluźnienie. Ponieważ dla większości osób problemem jest nadmierne napięcie, zobaczmy, w jaki sposób możemy nad tym elementem popracować.

Najpierw umysł.

Pierwszym elementem systemu, który trzeba zrelaksować, jest umysł. Bez tego próby rozluźniania ciała wiele nie dadzą. Przy rozbieganych myślach i ciągłym napięciu mentalnym ciało nie ma szans na odpowiednie rozluźnienie.

Jak w takim razie pracować z umysłem?

Cranium colored mind

W taijiquan takim podstawowym sposobem jest skupianie się na praktyce, bycie „tu i teraz”. Podczas każdego ruchu czy też zatrzymania w danej pozycji należy starać się utrzymywać pełną uważność tego, co się w danym momencie w naszym ciele dzieje. Bardzo ważna dla budowania tej umiejętności jest praktyka medytacji stojącej. Po przyjęciu prawidłowej pozycji obserwujemy uważnie, które partie naszego ciała są rozluźnione, a które są napięte w danym momencie. Skanujemy powoli świadomością całe nasze ciało, zatrzymujemy uwagę w poszczególnych miejscach, staramy się uświadomić wszystkie odczucia, które z danego miejsca do nas docierają. Jeżeli gdzieś zaobserwujemy napięcie, staramy się delikatnie rozluźnić ten obszar. Początkowo nie jest to łatwe zadanie, czasem pomaga delikatne zwiększenie napięcia, żeby potem świadomie dokonać rozluźnienia. I tak, krok za krokiem, przesuwamy strumień uważności po całym ciele. W dalszej kolejności możemy skopić się na odczuciu, gdzie znajduje się i jak rozkłada się środek ciężkości naszego ciała, jak zmienia się, gdy obniżamy, lub podnosimy pozycję, co zmienia w tym układzie podniesienie rąk lub ich opuszczenie. Gdy skończymy, możemy zacząć od początku, możemy też przejść do innej znanej nam techniki.

Tego typu działania zazwyczaj na tyle angażują nasz umysł, że nie ma on czasu na zajmowanie się natrętnymi myślami i stopniowo się uspokaja. Ale czasem nagle sobie uświadamiamy, że nie wiadomo kiedy, ponownie zagłębiliśmy się w jakąś myśl. Warto sobie uświadomić, że jest to stan zupełnie naturalny, potrzeba czasu i regularnej praktyki, żeby spokój umysłu utrzymywał się na dłużej i żeby był łatwiej osiągalny. Podobnie, jak obserwujemy świadomością nasze doznania z płynące z ciała, można też obserwować pojawiające się myśli. Ważne jest, żeby je sobie uświadamiać, ale za nimi nie podążać. Przy tym kluczowe jest, żeby nie działać na siłę – każda próba zmuszania się do czegoś powoduje tylko zwiększanie się napięcia. Najlepiej pozostawać w stanie subtelnej obserwacji i nie złościć się, że na początku nie wychodzi. Z czasem zacznie :)

Bougle whole2 retouched

Inną techniką pozwalającą stopniowo wchodzić w stan wyciszenia umysłu jest skupienie uwagi i obserwacja oddechu. I znowu, nie chodzi o sztuczne, siłowe wpływanie na nasz oddech, zmuszanie ciała do głębszego oddechu. Ciało oddycha tak, jak potrzebuje. Z czasem, gdy zarówno umysł, jak i ciało się rozluźnią, oddech naturalnie się uspokoi i pogłębi - oczywiście w zależności od okoliczności i naturalnych potrzeb. Dlatego nie wpływamy na oddech, ale go obserwujemy. Uświadamiamy sobie, jak przy wdechu powietrze przepływa przez nos, jak wypełnia płuca, jak rozszerza się klatka piersiowa lub unosi się brzuch. I tak samo przy wydechu. Takie skupienie na oddechu bardzo wycisza i uspokaja.

Kolejna możliwość to praca z wyobraźnią. Można przywołać na chwilę z naszej pamięci wspomnienie miłej, komfortowej sytuacji, przypomnieć sobie doznania, jakie jej towarzyszyły i spróbować wywołać podobne odczucia w ciele. Ciało reaguje somatycznie na takie zakodowane miłe wspomnienie. Trzeba tylko uważać, żeby wspomnienie nie było pretekstem do popłynięcia za nim w przeszłość. Ma stanowić tylko bodziec. Trzeba skubnąć przynętę, ale nie dać się załapać na haczyk.

Podobny efekt uważności osiąga się, stosując różnego rodzaju wizualizacje. W klasycznym ujęciu będzie to wyobrażanie sobie gromadzenia się energii w naszym ciele i jej przepływu różnego rodzaju ścieżkami w różne obszary ciała. W ujęciu bardziej współczesnym będą to wyobrażenia różnego rodzaju sił działających na ciało w odpowiednich kierunkach, opór stawiany przez niewidziane przeszkody, czy przywoływanie w pamięci odczuć np. rozpierania, kurczenia się, nacisku, ciągnięcia itp. Specyficznym sposobem tego typu pracy z wyobraźnią jest przywoływanie odczucia ciepła, któremu towarzyszy zwiększanie przepływu krwi oraz odczucie ciężaru, bezwładności, które jest mocno powiązane z rozluźnieniem mięśni.

Można także z uważną obserwacją wyjść „na zewnątrz”. Obserwacja odczuć z powierzchni skóry, ruchu powietrza, dobiegających dźwięków czy obrazów – wszystko to może posłużyć jako element zakotwiczenia uwagi na „tu i teraz”.

Oczywiście u każdego działa co innego. Zmienia się to także wraz z upływem czasu i zaangażowaniem w praktykę. Ważne jest, aby wypróbować i wybrać dla siebie to, co pozwala najlepiej osiągnąć oczekiwane efekty.

A wszystkie te techniki prowadzą do jednego – gonitwa myśli przestaje być tak uciążliwa, umysł się wycisza i zaczyna dostrzegać rzeczy wcześniej niezauważalne. Stopniowo podnosi się wrażliwość na subtelne bodźce docierające do ciała zarówno z wnętrza ciała, jak i z zewnątrz.

Jeżeli chodzi o samo rozluźnianie ciała, to stosowane są też techniki bardziej mechaniczne. Najczęściej zaczyna się od delikatnych ruchów całego ciała, przechodzi się do potrząsania lub automasażu w postaci opukiwania, lub oklepywania różnych części ciała w dalszej kolejności dochodzi delikatne rozciąganie mięśni i rotacje stawów czy też płynne wymachy przy zachowaniu bezwładności kończyn.

Najczęściej są to techniki stosowane, zanim przejdzie się do praktyki formy. Tutaj rozluźnienie powoduje i utrzymuje z jednej strony płynny, delikatny ruch a z drugiej skupienie uważności na tym, co się w danej chwili robi. U osób początkujących dodatkowo dochodzi silne skupienie na zapamiętywaniu pozycji i ruchów, ich układu i kolejności. Osoby bardziej zaangażowane w praktyce skupiają się na utrzymywaniu stanu uważności wypracowanego w czasie medytacji stojącej.

I na sam koniec naszych krótkich rozważań, po co nam ten relaks w praktyce taijiquan?

Taijiquan, który powstał jako sztuka walki, potrzebował tego typu rozluźnienia jako narzędzia zwiększającego zdolność odczuwania subtelnych bodźców zarówno z wnętrza ciała, jak i docierających ze świata zewnętrznego i dzięki temu lepszemu rozumieniu sił (energii) działających na ciało i działających w ciele. A że jednocześnie okazało się to mieć świetny wpływ na nasze pospinane we współczesnym życiu ciała oraz przeładowane bodźcami zewnętrznymi umysły a w efekcie wpływać bardzo korzystnie na zdrowie, to już zupełnie inna historia.

Marcin Zarek, 20.01.2021

Jeżeli po przeczytaniu tekstu masz jakieś pytania, napisz do mnie na adres: chen@taichinawoli.pl

Jeżeli podobał ci się ten tekst, podziel się nim ze znajomym wysyłając mu ten link, lub udostępniając na FB.